A mnie się to właśnie podoba, nie wiem, wydaje mi się że na jego miejscu gdybym robiła film chętnie bym w nim zagrała (no ale teraz tu pisze o małych rólkach jak w "Robin Hood. Faceci w rajtuzach") a większych nie widziałam..

Ja go uwielbiam jako aktora komediowego:D Dla porównania, że nie grał schematycznie - Płonące siodła i Lęk wysokości, całkiem różne role i sposób w jaki je zagrał.

mój romans z Brooksem trwa od Historii świata i wg mnie zdecydowanie zróżnicował Komikusa, króla Ludwika, padre Torquemadę, w Płonących siodłach rewelacyjny był jako zezowaty burmistrz, jest charakterystyczny, ale że gra tak samo to tak jakby powiedzieć to o Krystynie Feldman lub Himislsbachu

Rola w "Smrodzie życia" była bardzo dobra... Można było zauważyć gruntowną przemianę - z zadufanego biznesmena który nie liczył się z nikim poprzez menela lądującego w rynsztoku, który musiał nauczyć się pokory od życia, dalej jeszcze przez amanta tańczącego w jakimś magazynie ze swoją wybawczynią, przez wariata tłukącego kolesia, który twierdzi, że jest najbogatszym człowiekiem świata aż po zdesperowanego mściciela próbującego ocalić swoją dzielnicę, przyjaciół, a przy okazji odzyskać dobre imię.

W samym tym filmie pokazał się z wielu stron i za każdym razem wypadł przekonująco.