założenie tej komedyjki prostym jest: współczesnym Mojżeszem zostaje przeciętny Amerykanin (typowa dla Amerykanów logika nakazała im zastąpić wybrany naród żydowski swoim) i za zadanie ma głosić słowo boskie. samo przesłanie Stwórcy nie jest skompikowane i wpadły na nie niedorozwinięty przedszkolak, ale mniejsza o to... komedia w zasadzie lekka i przyjemna, w kilku momentach nawet całkiem zabawna (najbardziej chyba podobało mi się rysowanie portretu pamięciowego Boga i następujący po tym komentarz syna bohatera). wiele więcej powiedzieć się nie da - na koniec jest obowiązkowe moralne zwycięstwo i garść wyświechtanych banałów. naiwne, ale nieszkodliwe. 5/10
"typowa dla Amerykanów logika nakazała im zastąpić wybrany naród żydowski swoim" - jesteś w błędzie, ponieważ to Żydzi zaczynają zastępować Amerykanów (i nie tylko ich). Wystarczy to zrobić na najwyższych stanowiskach, by kontrolować wszelkie najważniejsze instytucje i organy. No, ale przyjęło się, że to bardzo niepopularne fakty :)