..... Mel Funn (Mel Brooks), Marty Eggs (Marty Feldman) i Dom Bell (Dom DeLuise) jako zgraja niemych komików ale smiech wywołują bardzo głośny - to co wyprawia Marty Feldman nawet Harold Lloyd , bracia Marx, Chaplin czy Buster Keaton nie zrobili by lepiej - wisienka na torcie tego ,, slapstickowego szaleństwa ,,!
Porównanie Feldman'a do Chaplin'a chyba trochę przesadzone. To jak zestawić Salieriego z Mozartem. Salieri był świetny, ale geniusz należał do tego drugiego. Zresztą pan Feldman miał więcej do zagrania w innych filmach Brooks'a. Tutaj poza jego słynnym wytrzeszczem oczu nie dostrzegam wielkiej roli. Ale to kwestia indywidualna.